Godzinaa 6.50,dzwoni budzik.Wstałaś z wielkim ciężarem.Myślisz sobie znowu muszę iść do tej szkoły,nie chce,aa to dopiero pażdziernik.Wstawiasz wodę na herbatę.Włączasz Tv,ogarniasz się w sobie.Lecisz do łazienki myjesz zęby wracasz,ubierasz się ii biegniesz,bo jest już 7.50 na twoim budziku bądż telefonie.W szkole jak w szkole,siedzisz,uczysz się,gadasz ze znajomymi,jesz coś ii wracasz do domu.W domu jesz obiad,lekcje,laptop/komputer-aa na nim muzyka,facebook,gg.Lukasz se godzinę,aa tu ni z tąd ni z owąd już jest 22.30,więc kładziesz się,przy okazji coś wszamasz ii spadasz spać pogłębiając się w śnie.I tak mija prawie 80% dnia w roku szkolnym.Nie wierzysz,że to się,może zmienić,zrobić,że poczujesz się fajniej z tą monotonnością dnia.I tym właśnie sposobem właśnie coraz bardziej się przygnębiasz.Aż pewnego bardzo normalnego zwykłego dnia jak codziennie idziesz sobie spokojnie do szkoły z myślą,żeby jak najszybciej z niej już wrócić ii napotykasz kogoś,kto Cię popycha nawet nie zważając na ciebie biegnie dalej,aa ty tylko patrząc na tą osobę myślisz sobie,przechodząc tu codziennie nigdy go nie widziałam,aa on tak nagle biegnie ii nawet nie przeprosi za zachowanie,po kilku minutach zastanawiasz się po co on tak się śpieszy,patrzysz na zegarek,aa tu 8.10.Cholera,przez tego debila zagabiłam się ii spóżniałam na polski.Włazisz zasapana,każdy patrzy się na ciebie jak byś byłaś jakąś gwiazda ii dziwią się co ona tu robi.Przepraszasz za spóżnienie ii nawet bez patrzenia w oczy nikomu siadasz na swoim miejscu.Spoglądasz,aa tu ten chłopak co cię prawie z taranował,siedzi obok ciebie ii wita się z tobą.Niestety ty nie umiesz się pochamować i krzyczysz cholera na cały głoś.Nauczycielka zwraca Ci uwagę,aa ty jesteś wkurzona,bo dość,że jakiś debil prawie by cię z taranował,to jeszcze jeszcze się przez niego spóżniłaś,siedzi obok ciebie bez pozwolenia i dostałaś mocną porcję krzyku od nauczycielki.Z tego wszystkiego myślisz sobie mam dość.Przepraszasz nauczycielkę za zachowanie ii wychodzisz.Po pewnym czasie czujesz,że nic ci się nie układa ii albo nic się nie dzieje,albo dzieję,że na twoją niekorzyść.Płaczesz.Nagle w pustym korytarzu zauważasz smukłą sylwetkę,z dwoma gąbkami w rękach.Idzie w twoją stronę.Masz nadzieję,że tu nie przyjdzie.Ale jednak nie,przyszedł siada obok ciebie jego twarz w świetle,które na niego pada jest jakaś ładna i uśmiechnięta.Mówi do ciebie,przeprasza Cię,podaje ci rękę na zgodę,poznajecie się.Po paru minutach wyjaśnienia sobie wszystkiego na twojej buzi zawisa uśmiech,podnosi cię ii pyta czy pomożesz mu się odnależć w nowej szkole ii właśnie w tym momencie mówisz sobie jednak cuda się zdarzają,uśmiechasz się jeszcze bardziej.Przytulasz go,on ciebie.W pewnym momencie Cię odpycha ii każe zabrać jedną gąbkę mówiąc,że ma być wymoczona,ale żeby z niej nie ciekło.Oboje wpadacie w buz ii idziecie przez pusty korytarz ciesząc się nawzajem sobą ii bijąc się gąbkami,pełnej kredy na sobie.
...
Króciutki morał : Od początku do końca chodziło mi o to,że nawet najnudniejsze,najmonotonniejsze,zbytnio nie kolorowe życie może się zmienić nawet w niespodziewanym momencie,tylko trzeba w to mocno uwierzyć,a czasami nawet wierzyć,ale zapomnieć,bo przyjdzie ono wtedy kiedy najmniej będziesz się tego spodziewać.
<2+1 !
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz