Dość,sporo napisałam,ale jak już tu jesteś to przeczytaj,a nie pożałujesz bo przecież historia o miłości nigdy nie jest nuda,a tu jest mam nadzieje,dobrze opisania.Ps.Pisałam to ja,sama od siebie,no.
To zapraszam :).
klik.
To ja.Mam 19 lat i kogoś kogo kocham nad życie.Jak to się stało,z przyjemnością wam opiszę.Zaczęło się w październiku,tak to była fajna pora roku,te kolory liści mm,wiadomo jak większość nastolatek poszłam się przejść z moja przyjaciółką,która haha może to śmieszne zabrzmi,ale tak bardzo kocham,że chyba oddałabym za nią własne życie,tak.Ale to nie to chciałam napisać.Szliśmy sobie radosne,pełne życie i nagle ktoś podszedł.Był to Krzysiek,taki nasz rudzielec ze szkoły,prosząc o mój numer gg,takie tam dzisiejsze przekazywanie informacji,gadanie itp za darmo,nie przez fona.Na początku myślałam,że to o niego chodzi,ale nie on prosił dla kolegi.Jak to ja dałam,a niby czemu nie.Jakoś tak o 17,napisał zaczęło się niewinnie hej,to ja i tak dalej,potem się rozkręciło,lecz szybko się też zakręciło.Przestaliśmy ze sobą pisać,cały czas myślałam,że to była moja wina,ale wina stała po jego stronie.Było mi tak cholernie smutno i już o nim zapominałam,lecz jakoś pod koniec czerwca znowu się odezwał,kurde to było coś pięknego czułam jakby coś co jest dla mnie ważne wróciło do mnie.Wtedy też zaczęły się nasze pierwsze spotkania,pierwsze całusy,pierwsze przytulasy,a serce to mi waliło jak szalone,wydaje mi się,że jego też,te jego drgające ręce i nieśmiałe uśmiechy haha,to tak słodko wyglądało,poczułam,że chyba to miłość,lecz chyba się myliłam ... pod koniec sierpnia,byliśmy już parą,ha jak by to można było tak nazwać,bo nagle z dnia na dzień,powiedział,że to nie ma sensu,żebyśmy zostali przyjaciółmi,a wiadomo co oznacza to 'przyjaciele',strasznie się na niego wkurzyłam,chciałam go zniszczyć,znienawidziłam go,ale czy mu o tym powiedziałam ? Wiadomo,że nie.Po tym czasie co nie wchodziłam po szkole na fejsa,gg,aska był on,prześladował mnie ... chciałam go usunąć ze znajomych,ale pomyślałam,że to dziecinne,więc zrezygnowałam.Minęło chyba z 6 miesięcy po tym wydarzeniu,prawdę mówiąc On już dla mnie nie istniał,zapomniałam o nim.Lecz jak zapewne się domyślacie,wtedy się właśnie odezwał,zaczepił mnie na fejsie,tak wiem,że to może głupio zabrzmieć,ale słuchajcie,dalej,potem była rozmowa,nagle wszystkie dobre czasy powróciły,coś pięknego,chociaż wiedziałam,że długo to i tak nie pociągnie.A jednak się myliłam,nastał 14 luty,a u mnie w szkole,tylko serca,serdruszka,sercunia zawsze tego nie nienawidziłam,aż jedno serce przykuło moją uwagę było ono przed szkołą,całe mega czerwone,normalnie,aż za.A za nim był on,pięknie ubrany,wprost idealny,wyszłam przed szkołę,gapiów oczywiście nie ubyło,wszystko mi wyjaśnił,a ja się popłakałam i powiedziałam,że go kocham.
Wiecie czemu się tak zachowywał? Był chory dosyć poważnie,w wakacje mu się poprawiło,lecz pod koniec znowu trafił do szpitala,myślał,że śmierć już jest bliska,okazało się co innego,na szczęście co innego,bo od początku wiedziałam,że to jest miłość i nie wybaczyłabym sobie tego jakby umarł.Dzisiaj już mija 3 lata odkąd jesteśmy razem i jest wspaniale.Dziękuje,Bogu za to,że wszystko zakończyło się dobrze,bo droga do tego okresu łatwa nie była.
Zakochana po uszy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz